Murray: bycie szczęśliwym pomaga

/ Tomasz Krasoń , źródło: Korespondencja z Madrytu, foto: AFP

Andy Murray ocenił, co jego zdaniem zadecydowało o tym, że zwyciężył w Madrycie. Podkreślł też, jak ważną rolę, odgrywa dla sportowca życie prywatne. Wiele pozytywnych aspektów minionego tygodnia znalazł finalista Rafael Nadal.

Brytyjczyk wreszcie pokonał Nadala na mączce. – Wielokrotnie mierzyłem się z Rafą na mączce. Było wiele pojedynków, w których spisywałem się bardzo dobrze, mimo że przegrałem – przypominał Szkot. – Dzisiaj grałem solidnie. On popełnił więcej błędów. Dobrze zacząłem spotkanie, a jeśli komuś brakuje trochę pewności i przegra kilka punktów, na starcie zostaje w blokach – powiedział triumfator turnieju.

Murray od kiedy wziął ślub, nie przegrał jeszcze żadnego meczu i zdobył dwa tytuły. – Ludzie nie doceniają tego, że sportowcy też mają życie prywatne. To pomaga, jeśli jest się szczęśliwym i wszystko się układa – odpowiedział zapytany o tę zbieżność.

Nadal parokrotnie podkreślał, że nie grał wystarczająco dobrze, by skutecznie przeciwstawić się turniejowej "dwójce". – Nie da się wygrać z Andy’m, grając tak jak ja dzisiaj. Spisuje się świetnie. Zwyciężył w Monachium, a tu po raz pierwszy w karierze wygrał turniej ATP Masters 1000 na mączce – surowo ocenił swój występ finalista.

Mecz nie zaczął się dla mnie dobrze. Od stanu 0:3 do 3:6 był już wyrównany. Nie potrafiłem go jednak przełamać. Na początku drugiego seta wydawało mi się, że znalazłem się na właściwej drodze, ale zacząłem grać słabo. Walczyłem do końca, tyle mogłem zrobić – przyznał Hiszpan.

Ubiegłoroczny zwycięzca Mutua Madrid Open mimo porażki w finale ocenia rozgrywki na plus. – Nie opuszczam Madrytu niezadowolony. Jestem właśnie zadowolony. Wczoraj zagrałem jeden z lepszych meczów od kilku miesięcy. Szło mi lepiej, niż się spodziewaliśmy. Kiedy trenowaliśmy w niedzielę i poniedziałek, nie miałem tak pozytywnych odczuć jak w kolejnych dniach – wyjaśnił "Rafa".

Z Madrytu, Antoni Cichy