M jak Marsylia, M jak Murray

/ Anna Wilma , źródło: atptennis.com, foto: atptennis.com

Rozstawiony z numerem czwartym Andy Murray nie miał żadnych problemów z pokonaniem Chorwata Mario Ancicia w finale turnieju Open 13, rozgrywanego w Marsylii. Brytyjczyk ze szkockiego Dunblane zdobył drugi w tym sezonie tytuł i umocni się w czołówce rankingu ATP.

Andy Murray po raz kolejny udowodnił, że jego dobre rezultaty nie są przypadkiem. W Marsylii dużą przysługę wyświadczył mu Gilles Simon, który w drugiej rundzie wyeliminował Novaka Djokovicia (numer 1). Po tym zdarzeniu w górnej połówce drabinki nie czekały na niego żadne poważne niebezpieczeństwa, więc miejsce w finale miał praktycznie zagwarantowane. Mario Ancić, drugi z finalistów, który grał z dziką kartą, musiał na "dzień dobry" wyeliminować Jo-Wilfrieda Tsongę, rozczarowując całe rzesze kibiców gospodarzy. Potem trafiał na tenisistów nierozstawionych, a w półfinale pokonał Marcosa Baghdatisa. W decydującym meczu niewiele mógł już zdziałać.

Szkot od początku spotkania prezentował pewne zagrania i ani przez chwilę nie był zagrożony. Ancić, grający pierwszy w tym sezonie turniej, nie mógł mu dorównać, a tym bardziej wyprzedzić. Ostatecznie Murray rozstrzygnął mecz na swoją korzyść w dziewiętnastu gemach. To dla tenisisty numer jedenaście na świecie piąty tytuł w zawodowych rozgrywkach ATP.

Mecz finałowy
Andy Murray (Wielka Brytania, 4) – Mario Ancic (Chorwacja, WC) 6:3, 6:4