Federer: sam siebie pokonałem

/ Tomasz Krasoń , źródło: usopen.org/własne, foto: AFP

Roger Federer już na czwartej rundzie zakończył udział w US Open. Gorzej w Nowym Jorku spisał się tylko raz – w debiucie w 2000 roku odpadł w trzeciej rundzie. Co powiedział po kolejnej bolesnej porażce?

Nie ujmując zasług Tommy’emu, to ja sam się dzisiaj pokonałem – przyznał samokrytycznie Federer. – Mój występ był naprawdę frustrujący. Na korcie pokazałem kombinację wielu złych spraw. Trudno się ze Szwajcarem nie zgodzić. Czterokrotny mistrz US Open nie wygrał ani jednego i popełnił aż 43 niewymuszone błędy. – Poniekąd była to autodestrukcja. To wielkie rozczarowanie, zwłaszcza na szybkim korcie.

Pytany o przyczyny niepowodzenia Szwajcar nie szukał wymówek. Ale był w stanie wymienić wiele rzeczy, który wpłynęły na wynik pojedynku. – Źle zacząłem spotkanie, od razu musiałem odrabiać straty. To mi się udało, ale przez cały mecz nic nie szło łatwo. Szczerze mówiąc, to spore rozczarowanie. Tommy wykonał świetną robotę, trzymając piłkę w korcie. Mnie to sprawiało problem. Zmarnowałem wiele okazji. Brakowało mi rytmu. Szwajcar jednak stanowczo zaprzeczył, jakoby kontuzja pleców miała wpływ na wynik spotkania.

Nie ukrywał natomiast, że na jego gorszą grę mogła mieć wpływ psychika. – Gdy brakuje pewności, myślisz o rzeczach, które normalnie cię nie dotyczą. Moja regularność nie jest na wystarczającym poziomie. Przez to w mojej grze są wzloty i upadki. A w starciu z tak dobrym rywalem, trudno poprawić poziom swojej gry.

US Open: Federer za burtą!