Murray: Towarzyszą mi wysokie oczekiwania

/ Antoni Cichy , źródło: wimbledon.com/własne, foto: AFP

Andy Murray zdaje sobie sprawę z presji, która na nim ciąży. Szkot wyznał, że ledwie rozpoczął zmagania w turnieju, a już mówiono o finale. Przewidywania się sprawdziły, a w niedzielę faworytowi publiczności ma pomagać zeszłoroczne doświadczenie.

Murray dobrze wie, że piątkowa przeprawa nie należała do najłatwiejszych. Jerzy Janowicz, jak twierdzi 26-latek, częściowo zneutralizował jego atuty. – Jestem absolutnie zachwycony. To był trudny mecz, całkiem inny niż poprzednie, które rozgrywałem. Janowicz jest niezwykle utalentowany i nieprzewidywalny, dysponuje potężnym serwisem i nie pozwolił mi za bardzo wejść w mój rytm. Jednakże po tym, jak w trzecim secie odrobiłem straty z 1:4, poczułem, że to ja nabieram impetu.

Brytyjczyk nie omieszkał zdradzić, jak spędził „czas wolny” podczas przerwy na zasunięcie dachu. – Miałem 20 minut. Wziąłem prysznic i wróciłem do pracy. Janowicz do kogoś dzwonił, był zrelaksowany. Właśnie taki jest, na korcie też gra na luzie – określił charakter Polaka.

Szkot powtórzył już wynik z poprzedniego Wimbledonu. Ten fakt ma sprawić, że w niedzielę wyjdzie na kort lepiej przygotowany do decydującej batalii. – W zeszłym roku po półfinale odetchnąłem z ulgą, podczas gdy w tym roku… byłem nieco bardziej szczęśliwy. Prawdopodobnie teraz moje położenie jest lepsze pod względem mentalnym. Życzyłbym sobie tego, ponieważ przed rokiem grałem już w finale.

Druga rakieta świata ma pewien komfort psychiczny wynikający z doświadczenia zdobytego dwanaście miesięcy temu, aczkolwiek musi zmierzyć się z jeszcze jednym przeciwnikiem – i wcale nie chodzi tu Novaka Djokovicia, lecz o ogromną presję. – Teraz wszystko wygląda inaczej. Towarzyszą mi wysokie oczekiwania. Od pierwszych rund spodziewano się, że wystąpię w finale. Rok temu było to niezwykle emocjonalne przeżycie. Czuję się zachwycony z powodu awansu i możliwości rozegrania kolejnego finału – Murray wyraźnie czeka już na finałowy pojedynek, dzięki któremu może się na stałe wpisać do historii brytyjskiego sportu. – Wygrałem już turniej Wielkiego Szlema i mam nadzieję, że z tego powodu będę w niedzielę nieco spokojniejszy.