Emocje, sensacje i upał w Adelajdzie

/ Michał Jaśniewicz , źródło: atptennis.com, foto: atptennis.com

Bolesne przebudzenie przeżył dziś Lleyton Hewiit. Australijczyk po dwóch gładkich zwycięstwach odniesionych w Adelajdzie, w meczu ćwierćfinałowym w dwóch setach przegrał z Jo-Wilfredem Tsongą. Porażkę Hewitta przynajmniej częściowo zrehabilitował kibicom startujący z „dziką kartą” Joseph Sirianni, który sprawił ogromną sensację pokonując rozstawionego z numerem drugim Puala-Henri Mathieu.

Urodzony w Adelajdzie Hewitt uchodził za murowanego faworyta imprezy, szczególnie po gładkich zwycięstwach w dwóch pierwszych rundach. Nie do przejścia okazała się jednak ćwierćfinałowa przeszkoda w postaci perły francuskiego tenisa, Jo-Wilfreda Tsongi. Kluczem do dzisiejszej rozgrywki był serwis, który wybornie funkcjonował w przypadku Francuza, czego wyrazem jest czternaście asów. Ten element gry zupełnie zawiódł natomiast Hewitta, faworyt gospodarzy nie zanotował bowiem nawet jednego asa, a dla porównania w meczu drugiej rudny z Acasuso miał ich osiem. W efekcie Australijczyk czterokrotnie przegrał własne podanie, samemu zdobywając zaledwie jednego breaka.

Porażka ta jest dla Hewitta tym boleśniejsza, że turniej ten rozgrywany jest po raz ostatni w jego rodzinnym mieście, gdyż w przyszłym roku impreza przeniesiona zostanie do Queensland. Lleyton Hewitt pozostanie więc z dwoma wygranymi turniejami w Adelajdzie (1998 oraz 2000 rok).

W meczu półfinałowym Jo-Wilfred Tsonga zmierzy się z Jarko Nieminenem. Rozstawiony z numerem trzecim Fin rozegrał dziś niesamowite, trzysetowe spotkanie z Vincentem Spadeą. Wszystkie partie tego pojedynku kończyły się tie-breakami, decydującego Nieminen wygrał 7:5. Mecz ten trwał dwie godziny oraz czterdzieści osiem minut.

Ogromną sensacją turnieju Next Generation Adelaide International jest postawa Josepha Sirianniego. Ten 33-letni tenisista przed rozpoczęciem turnieju miał na swoim koncie tylko jeden wygrany mecz w zawodach ATP Tour. Dziś Sirianni wygrał swoje trzecie kolejne spotkanie w Adelajdzie i to z turniejową dwójką, Paulem-Henri Mathieu! Pojedynek ten miał nietypowy przebieg , pierwszą partię faworyzowany Francuz wygrał tracąc tylko jednego gema, w drugim secie role nieoczekiwanie się odwróciły i to Sirianni zwyciężył 6:1. W decydującej partii obaj tenisiści szli już równo, konsekwentnie wygrywając swoje podanie, efektem czego była rozgrywka tie-breakowe. Ta również okazała się bardzo zacięta, ale ostatnie słowo należało do Australijczyka, który wykorzystał w nim drugą piłkę meczową, zwyciężając ostatecznie 8:6. Mecz trwał dwie godziny i trzynaście minut.

„To niesamowite, wspaniałe uczucie. On jest dwudziesty piąty na świecie, gra fantastycznie, tydzień w tydzień rywalizuje z czołowymi tenisistami świata, a ja po prostu cieszę się grą,” powiedział po ćwierćfinałowym pojedynku podekscytowany Australijczyk.

O finał Joseph Sirianni walczyć będzie z innym Francuzem, Michaelem Llodrą, który w dwóch setach uporał się z Benjaminem Beckerem.

Dzisiejsze spotkania rozgrywane były przy ponad trzydziestostopniowym upale, co w kontekście tych dwóch długich spotkań, ukazuje ogromny wysiłek zawodników.

Wyniki ćwierćfinałów:
Michael Llodra (Francja) – Benjamin Becker (Niemcy) 7:6(5), 6:4
Joseph Sirianni (Australia) – Paul-Henri Mathieu (Francja, 2) 1:6, 6:1, 7:6(6)
Jo-Wilfred Tsonga (Francja) – Lleyton Hewitt (Australia, 1) 6:4, 6:2
Jarko Nieminen (Finlandia, 3) – Vincent Spadea (USA) 7:6(5), 6:7(7), 7:6(5)