Australian Open: faworyci w formie

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: własne/australianopen.org, foto: AFP

Bez najmniejszych problemów w ćwierćfinałach Australian Open zameldowali się główni faworyci do tytułu. Sensacją nawet nie zapachniało. Historyczny wynik osiągnął Jeremy Chardy.

Jesteśmy już o krok od półfinału Rogera Federera i Andy’ego Murraya, który w ciemno można było przewidywać tuż po rozlosowaniu drabinki. Ani jeden, ani drugi nie mieli dziś żadnych problemów z pokonaniem swoich przeciwników. Brytyjczyk ograł Gillesa Simona szybciej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Mecz trwał 95 minut i nie miał żadnej spektakularnej historii. 6:3, 6:1, 6:3 mówi wszystko.

Wieczorne starcie Federera z 22-letnim Raoniciem zapowiadało się ciekawie, bo w ostatnich kilku spotkaniach młody Kanadyjczyk był bardzo bliski wygrania z wielkim mistrzem. Dzisiaj jednak zagrał dużo słabiej i z każdą chwilą mecz robił się coraz nudniejszy pod względem emocji. Przebieg spotkania był taki, jakiego można było oczekiwać. Kiedy Raonic świetnie serwował, Szwajcar niewiele mógł zrobić, ale gdy już dochodziło do wymian, to nawet potężny forhend nie pomagał Kanadyjczykowi. W pierwszej partii Federer przełamał rywala w samej końcówce i od razu wygrał. W drugim secie doszło do tie breaka, ale w nim wystarczyła przewaga dwóch mini breaków, aby Szwajcar odniósł spokojne zwycięstwo. W trzeciej partii Raoniciowi chyba odechciało się walczyć. Przegrał do dwóch. Dla Federera to 35. wielkoszlemowy ćwierćfinał z rzędu!

Kolejnym rywalem Szwajcara będzie Jo-Wilfried Tsonga. W bratobójczym pojedynku okazał się lepszy od Richarda Gasqueta. Mecz mógł się potoczyć różnie, bowiem obaj tenisiści grali na podobnym poziomie. Tsonga miał niewielką przewagę w skuteczności serwisu, zanotował minimalnie więcej uderzeń kończących, ale i trochę częściej popełniał błędy. W grze przy siatce to Gasquet okazał się lepszy. Niemniej jednak niżej notowany z Francuzów nie potrafił postawić kropki nad i w kluczowych momentach. Zmarnował sześć z siedmiu okazji na przełamanie. Tsonga wykorzystał cztery z dziewięciu i wygrał 6:4, 3:6, 6:3, 6:2.

Historyczny sukces osiągnął Jeremy Chardy, docierając po raz pierwszy w karierze do ćwierćfinału turnieju wielkoszlemowego i dołączając w Melbourne do swojego rodaka, Jo-Wilfrieda Tsongi. Wcześniej jego najlepszym wynikiem była czwarta runda Rolanda Garrosa w 2008 roku. Francuz zaczął źle, bo w samej końcówce przegrał pierwszego seta pojedynku z Andreasem Seppim. Potem jednak przejął inicjatywę i triumfował 5:7, 6:3, 6:2, 6:2. Chardy miał więcej uderzeń kończących niż błędów, dobrze serwował i świetnie spisywał się przy siatce, wygrywając przy niej 25 z 30 akcji.
 


Wyniki

Czwarta runda singla:
Roger Federer (Szwajcaria, 2) – Milos Raonic (Kanada, 13) 6:4, 7:6(4), 6:2
Andy Murray (Wielka Brytania, 3) – Gilles Simon (Francja, 14) 6:3, 6:1, 6:3
Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 7) – Richard Gasquet (Francja, 9) 6:4, 3:6, 6:3, 6:3
Jeremy Chardy (Francja) – Andreas Seppi (Włochy, 21) 5:7, 6:3, 6:2, 6:2