Murray najbardziej inspirującym sportowcem roku?
Czytelnicy amerykańskiego magazynu „Sports Illustrated” corocznie wybierają najbardziej inspirującego sportowca. Za 2012 r. wyróżnienie może powędrować w ręce Andy’ego Murraya.
Szkot pierwszą część tegorocznego sezonu miał nienadzwyczajną. W Australian Open dotarł do półfinału, gdzie zatrzymał go Novak Djoković. W Dubaju poległ w finale z Rogerem Federerem, przegrał też decydujący o tytule mecz w Miami (ponownie pokonał go Serb). Na paryskich kortach nie zdołał nawet awansować do półfinału, albowiem w starciu o wejście do najlepszej czwórki zawodów ograł go David Ferrer.
Wydawało się, że będzie to jeden z gorszych sezonów Murraya w ostatnich latach, ale druga jego część była w wykonaniu Szkota fenomenalna. Najpierw dotarł do finału Wimbledonu, następnie zdobył złoty medal olimpijski, a kilka tygodni później wygrał US Open, odnosząc pierwszy wielkoszlemowy triumf w karierze.
Te osiągnięcia sprawiły, że tygodnik „Sports Illustrated” umieścił go w gronie najbardziej inspirujących zawodników roku. „Ulubiony syn Szkocji przełamał się w 2012 roku. Pokonał bez straty seta Rogera Federera, by zdobyć olimpijskie złoto, następnie ograł Novaka Djokovicia w epickim finale US Open i sięgnął po pierwszy wielkoszlemowy finał w karierze, i pierwszy zdobyt przez brytyjskiego tenisistę od 1936 r.” – napisali dziennikarze czasopisma w uzasadnieniu nominacji.
Murray znalazł się w gronie 15 zawodników, których pismo uznało za najbardziej inspirujących w 2012 r. Szkota doceniają także kibice, dzięki którym, na dzień przed zakończeniem głosowania, tenisista znajduje się w piątce zawodników, którzy otrzymali najwięcej głosów. O nagrodę Sports Illustrated Fans’ Choice Inspiring Performer of 2012 powalczy z koszykarzem Jeremym Linem, lekkoatletami Mo Farahem i Oscarem Pistoriusem oraz pływaczką Missy Franklin.
Wielkim entuzjastą talentu i dokonań Murraya jest Charles Barkley, jedna z największych gwiazd NBA lat 90. Były silny skrzydłowy m.in. Phoenix Suns uważa Szkota za najlepszego sportowca mijającego roku.
– Obserwuję Murraya od wielu lat. Cały kraj nakłada na niego presję, raz po raz, bez końca. Żyłem i umierałem z Andym przez ostatnich kilka lat, aż w końcu zobaczyłem, jak wygrywa turniej Wielkiego Szlema w US Open. To było niesamowite – ekscytuje się Barkley.