Co dalej z Robinem Soderlingiem?

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: eurosport.yahoo.com, foto: AFP

Od grubo ponad roku Robin Soderling walczy z mononukleozą. Niestety, póki co, nic nie wskazuje na poprawę sytuacji. Sam Szwed nie jest pewien, czy jeszcze wróci na korty.

Rozegrany w połowie lipca 2011 roku turniej w Bastad był ostatnią imprezą, na której mogliśmy oglądać Soderlinga. Niegdyś czwartego tenisistę świata, teraz w ogóle nie klasyfikowanego w rankingu ATP. Szwed tamte zawody wygrał, a potem musiał odwiesić rakietę na kołku i zająć się swoim zdrowiem.

Soderling cierpli na mononukleozę zakaźną. Choroba ta dotykała już kilku tenisistów, między innymi Mario Ancicia, który próbował wracać na korty, ale bez powodzenia. W końcu w wieku zaledwie 27 lat definitywnie rozstał się z zawodowym tenisem.

Szwed cały czas walczy o powrót do zdrowia, ale choroba nie ustępuje. – Jest nadzieja, potem jej nie ma, potem znowu jest i znowu ucieka – to mnie naprawdę dobija – opowiadał przygnębiony tenisista. – Raz czuję się bardzo dobrze, zaczynam ćwiczyć i w końcu myślę sobie, że za kilka miesięcy może uda mi się wrócić na korty. Naprawdę w to wierzę. I wtedy potrenuję trochę za dużo i kolejnego ranka budzę się znowu czując się źle.

Półtoraroczna przerwa spowodowała, że motywacja Soderlinga maleje. – Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy miałem najlepsze dni i tygodnie, które dawały mi nadzieję, ale nagle pojawiają się komplikacje i znowu czuję się gorzej. Ogólnie sytuacja się poprawia, ale nie jestem tak zdesperowany, że muszę wrócić jutro. Dam z siebie wszystko, oczywiścię, ale nauczyłem się żyć z myślą, że mój powrót może być niemożliwy – dodał Szwed.

Dwukrotny finalista Rolanda Garrosa i jedyny tenisista, który na tych kortach pokonał Rafaela Nadala, został ostatnio ojcem. – Po raz pierwszy w życiu nie stawiam siebie na pierwszym miejscu, co jest bardzo dziwnym uczuciem. Ale to też miłe. Całe moje życie układałem pod tenis – treningi, osiąganie rezultatów – powiedział Soderling, odnosząc się do córki Olivii.

Soderling nie zamyka sobie drzwi do powrotu, ale zaznacza, że świat się nie zawali, jeśli mu się to nie uda. – Czuję, że mógłbym jeszcze pograć przynajmniej pięć lat. Jednak i tak mam już wiele rzeczy, za które jestem wdzięczny. Mononukleoza mogła przyjść, kiedy miałem 18 albo 20 lat. Przyszła w wieku 27. Do tego momentu miałem wspaniałą karierę. Cokolwiek się stanie, będę wiedział, że zrobiłem wszystko, co mogłem.