Puchar Davisa: złota era Nadala

/ Krzysztof Domaradzki , źródło: własne, foto: AFP

Hiszpanie od kilku lat nie mają sobie równych w daviscupowej rywalizacji. Swoją hegemonię zawdzięczają zwłaszcza Rafaelowi Nadalowi, który walnie przyczynił się do czterech z pięciu zwycięstw drużyny.

Zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego od zawsze specjalizowali się w grze na kortach ceglanych. Dzięki temu byli jedną z pierwszych nacji, która przeciwstawiła się dominacji krajów anglosaskich (USA, Australii i Wielkiej Brytanii) oraz Francuzów – państw, które łącznie wygrały 78 edycji Pucharu Davisa. Hiszpanie już w latach 60. byli bliscy zostania najlepszą drużyną tenisową świata., ale na ich drodze dwukrotnie stanęli Australijczycy.

W 1965 r. wyzwanie tenisistom z Oceanii miał rzucić znajdujący się u szczytu formy Manolo Santana, który jako jedyny z Hiszpanów doskonale radził sobie nie tylko na kortach ziemnych. Lidera latynoskiej ekipy stać było jednak tylko na uszczknięcie jednej wygranej, a to było zdecydowanie za mało. Identyczny scenariusz powtórzył się dwa lata później, kiedy to Santana ponownie zdobył honorowy punkt w finale Pucharu Davisa. Należy jednak odnotować, że oba decydujące o tytle mecze rozegrane zostały na australijskiej ziemi (w Sydney oraz Brisbane). Gospodarze, jak nie trudno się domyślić, woleli z Latynosami rywalizować na trawie.

Hiszpanie na blisko 30 lat osunęli się w cień w daviscupowych zmaganiach. Dopiero pod koniec wieku, w 2000 r., ponownie stanęli przed szansą sięgnięcia po tytuł. Brawurowo przebrnęli przez turniej, gromiąc w półfinale USA 5:0, i po raz trzeci znaleźli się o krok od wygrania Pucharu Davisa. Ich rywalami ponownie byli Australijczycy. Przybysze z Oceanii nie byli jednak faworytami, mimo że przemawiały za nimi pozycje rankingowe ich czołowych tenisistów (Lleytona Hewitta i Patricka Raftera), a także historia daviscupowych występów. Mecz odbywał się bowiem hali Palau Sant Jordi w Barcelonie – na korcie ziemnym. Juan Carlos Ferrero i spółka zwyciężyli 3:1 i sięgnęli po pierwszy triumf w Pucharze Davisa.

Trzy lata później Australijczycy zrewanżowali się, zwyciężając w Melbourne 3:1 i sięgając po tytuł, ale nikt wówczas nie przypuszczał, że w kolejnych latach układ sił całkowicie się odwróci. Gracze z Oceanii po kolejny triumf już nie sięgnęli – ich licznik stanął na 28 zwycięstwach – a ich rywale zdominowali rywalizację.

Trwająca do dziś hegemona Hiszpanów jest ściśle związana z Rafaelem Nadalem, który w 2004 r. na dobre wkroczył w świat dorosłych tenisistów, mimo że był dopiero nastolatkiem. W swoim inauguracyjnym występie w Pucharze Davisa hiszpański młodzian przegrał z Jirim Novakiem, lecz, jak się potem okazało, była to jedyna singlowa porażka Nadala w historii jego występu w imprezie. W 2004 r. młodziutki Hiszpan pomógł ostatecznie wyeliminować Czechów i Francuzów, a następnie pokonał w finale Andy’ego Roddicka, dzięki czemu stał się najmłodszym zdobywcą Pucharu Davisa w historii.

Kolejny sukces Hiszpanie osiągnęli 4 lata później. Tym razem Nadal w finale nie zagrał z powodu kontuzji (wcześniej pomógł uporać z Niemcami i Amerykanami), ale umiejętnie zastąpili go koledzy. W decydującym o tytule meczu z doskonałej strony pokazali się Feliciano Lopez i Fernando Verdasco, którzy zdobyli zwycięskie punkty w pojedynku z Argentyńczykami. Ale już rok później Nadal okazał się ojcem sukcesu – zanim zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego zaczęli świętować pokonanie Czechów 5:0 w finale zawodów, ich lider rozprawił się m.in. z Janko Tipsareviciem, Novakiem Djokoviciem czy Tomasem Berdychem.

Ubiegłoroczny triumf Hiszpanów również był w głównej mierze dziełem Nadala. W 2011 r. siedmiokrotny triumfator Rolanda Garrosa wygrał 6 singlowych pojedynków i ze świetnej strony pokazał się w finale z Argentyną, gdzie najpierw gładko rozprawił się z Juanem Monaco, a następnie, przy akompaniamencie niezwykle żywiołowo reagujących fanów na stadionie w Sewilli, zdobył decydujący punkt w pojedynku z Juanem Martinem del Potro.

W tegorocznym finale Hiszpanie nie mogą liczyć na wsparcie Nadala, ale nie musi to oznaczać kłopotów. As atutowy obrońców tytułu nie zagrał bowiem w żadnym z tegorocznych meczów, a drużyna i tak dotarła do finału, w którym to zmierzy się z reprezentacją Czech w praskiej O2 Arenie. Liderem kadry hiszpańskiej ma być David Ferrer, który legitymuje się niewiele gorszym bilansem od Nadala (wygrał 21 z 25 pojedynków w Pucharze Davisa). Tak naprawdę zawiódł tylko raz – w 2008 r., kiedy to w finale gładko przegrał z Davidem Nalbandianem. Wtedy również w składzie brakowało Nadala.