Czy tenisiści zbojkotują Australian Open?
Podczas gdy tenisiści rywalizują w Nowym Jorku, ważą się losy przyszłorocznego Australian Open. Zawodnicy grożą bojkotem turnieju, jeżeli organizatorzy nie zwiększą ich udziału w ogólnych przychodach z imprezy.
Stowarzyszenie tenisistów ATP od wielu lat dba o interesy zawodników, stale naciskając organizatorów poszczególnych imprez, aby podnosili wynagrodzenia dla sportowców. Zmiany przychodzą z trudem, ale zwykle udaje się je wprowadzić, czego najlepszym dowodem jest trwające US Open, gdzie na kilka dni przed rozpoczęciem rywalizacji podwyższony nagrody dla zawodników – ci, którzy odpadną w pierwszej rundzie, zarobią o 19% więcej niż rok temu.
Zmiany w nowojorskim turnieju jednak nie wystarczą. Tenisiści wciąż czują się pokrzywdzeni i nie wykluczają, że dojdzie do bojkotu najbliższego Australian Open, jeżeli sposób dzielenia zysków z imprez wielkoszlemowych nie ulegnie zmianie.
– Większość zawodników chce zmian w Wielkich Szlemach, ale nikt nie wie, co się wydarzy – powiedział Andy Murray, który odniósł się także do groźby bojkotu: – Mam nadzieję, że do niego nie dojdzie. Uważam, że to byłoby złe dla wszystkich.
Jednym z najaktywniej wypowiadających się zawodników na temat problemu jest Kevin Anderson. Reprezentant RPA wierzy, że przedstawiciele turniejów wielkoszlemowych spełnią wolę tenisistów.
– Zawodnicy chcą podwyżki przy podziale wpływów. Miejmy nadzieję, że przedstawiciele turniejów wielkoszlemowych zdadzą sobie z tego sprawę i dojdziemy do porozumienia, z którym tenisiści będą czuć się komfortowo – tłumaczy Anderson. – Wielkie Szlemy są dobrze płatne, ale produkt odnosi tak wielkie sukcesy, że zawodnicy są przekonani, iż mogliby dostawać odrobinę więcej.
Najwięcej zastrzeżeń do podziału wpływów mają gracze z Europy, którzy w rankingu ATP Tour zajmują dalsze miejsca. Dla nich wyprawa do Australii wiąże się z ogromnymi kosztami, które trudno pokryć z pieniędzy zarobionych w trakcie turnieju.