Czy tenisiści zbojkotują Australian Open?

/ Krzysztof Domaradzki , źródło: eurosport.yahoo.com/własne, foto: AFP

Podczas gdy tenisiści rywalizują w Nowym Jorku, ważą się losy przyszłorocznego Australian Open. Zawodnicy grożą bojkotem turnieju, jeżeli organizatorzy nie zwiększą ich udziału w ogólnych przychodach z imprezy.

Stowarzyszenie tenisistów ATP od wielu lat dba o interesy zawodników, stale naciskając organizatorów poszczególnych imprez, aby podnosili wynagrodzenia dla sportowców. Zmiany przychodzą z trudem, ale zwykle udaje się je wprowadzić, czego najlepszym dowodem jest trwające US Open, gdzie na kilka dni przed rozpoczęciem rywalizacji podwyższony nagrody dla zawodników – ci, którzy odpadną w pierwszej rundzie, zarobią o 19% więcej niż rok temu.

Zmiany w nowojorskim turnieju jednak nie wystarczą. Tenisiści wciąż czują się pokrzywdzeni i nie wykluczają, że dojdzie do bojkotu najbliższego Australian Open, jeżeli sposób dzielenia zysków z imprez wielkoszlemowych nie ulegnie zmianie.

Większość zawodników chce zmian w Wielkich Szlemach, ale nikt nie wie, co się wydarzy – powiedział Andy Murray, który odniósł się także do groźby bojkotu: – Mam nadzieję, że do niego nie dojdzie. Uważam, że to byłoby złe dla wszystkich.

Jednym z najaktywniej wypowiadających się zawodników na temat problemu jest Kevin Anderson. Reprezentant RPA wierzy, że przedstawiciele turniejów wielkoszlemowych spełnią wolę tenisistów.

Zawodnicy chcą podwyżki przy podziale wpływów. Miejmy nadzieję, że przedstawiciele turniejów wielkoszlemowych zdadzą sobie z tego sprawę i dojdziemy do porozumienia, z którym tenisiści będą czuć się komfortowo – tłumaczy Anderson. – Wielkie Szlemy są dobrze płatne, ale produkt odnosi tak wielkie sukcesy, że zawodnicy są przekonani, iż mogliby dostawać odrobinę więcej.

Najwięcej zastrzeżeń do podziału wpływów mają gracze z Europy, którzy w rankingu ATP Tour zajmują dalsze miejsca. Dla nich wyprawa do Australii wiąże się z ogromnymi kosztami, które trudno pokryć z pieniędzy zarobionych w trakcie turnieju.