Andy Roddick sięgnął po 32. tytuł w karierze. Doświadczony Amerykanin pokonał w finale turnieju rozgrywanego na twardych kortach w Atlancie Gillesa Mullera 1:6, 7:6(2), 6:2, dowodząc, że jeszcze nie zamierza odchodzić na sportową emeryturę.
Ostatnie lata były dla Amerykanina niezwykle ciężkie. Roddick notorycznie przegrywał we wczesnych fazach turniejów, zmagał się z coraz bardziej uciążliwymi kontuzjami i regularnie spadał w rankingu. Wskutek tego zaczęto mówić o tym, że były numer jeden męskiego tenisa wkrótce zakończy karierę. Sam Amerykanin przyznał, że poważnie zastanawia się nad tą ewentualnością.
Kilka ostatnich tygodni dostarczyło Roddickowi pokaźną dawkę optymizmu, który, być może, pozwoli mu wyjść z kryzysu. Wprawdzie Amerykanin błyskawicznie odpadł z Rolanda Garrosa, a następnie poległ w pierwszej rundzie turnieju na kortach Quern's Clubu (wcześniej wygrywał londyńskie zawody czterokrotnie), ale z czasem zła karta zaczęła się odwracać. Pochodzący z Nebraski zawodnik zdołał sięgnąć po triumf w Eastbourne, następnie dotarł do 3. rundy Wimbledonu, gdzie przegrał z Davidem Ferrerem, a kilkanaście dni po zakończeniu rywalizacji w The Championships dobrnął do finału zmagań w Atlancie, pokonując po drodze m.in. Johna Isnera.
W finale rywalem Roddicka był Gilles Muller – doświadczony, znakomicie serwujący Luksemburczyk. Faworytem pojedynku był jednak Amerykanin, przed którym stała perspektywa na odniesie pierwszego triumfu na amerykańskiej ziemi od lutego ubiegłego roku, kiedy to zwyciężył w Memphis.
Na podstawie początku pojedynku można było sądzić, że Roddickowi jednak aż tak bardzo na zwycięstwie nie zależy. Muller dominował niepodzielnie, rozbijając Amerykanina serwisem i zaskakująco dobrze radząc sobie z podanie rywala. Błyskawicznie 6:1 mogło ostudzić zapał byłego lidera męskiego rankingu.
Ale nie ostudziło. W drugiej partii Roddick wzniósł się na wyżyny, odzyskał skuteczność podania i z każdą minutą poczynał sobie coraz zuchwalej. Przełamać Mullera wprawdzie nie zdołał, ale bez większych trudów rozprawił się z nim w tiebreaku – w dodatkowym gemie Luksemburczyk ugrał tylko 2 punkty.
Decydujący set był już popisem Amerykanina. Roddick zaserwował 8 asów, dwa razy odebrał podanie Mullera, a przy swoim uronił tylko 3 punkty. W efekcie zwyciężył 6:2 i sięgnął po tytuł.
Dla mistrza US Open z 2003 r. jest to 32. turniejowy triumf w karierze. Dzięki wygranej Amerykanin może liczyć na znaczny awans w rankingu ATP Tour.
Finał singla:
Andy Roddick (USA, 4) – Gilles Muller (Luksemburg) 1:6, 7:6(2), 6:2