Juan Monaco w turnieju rozgrywanym na ziemnych kortach w Houston. W finale zawodów Argentyńczyk rozprawił się z faworytem i bohaterem gospodarzy Johnem Isnerem, zwyciężając 6:2, 3:6, 6:3.
Przed rozpoczęciem decydującego o tytule starcia miejscowi fani wierzyli, że rozpędzonego Johna Isnera, który już jutro stanie się najwyżej sklasyfikowanym amerykańskim tenisistą (w rankingu ATP Tour wyprzedzi Mardy'ego Fisha), nikt nie będzie w stanie zatrzymać. Ale już w pierwszym secie finałowego meczu przekonali się, iż Monaco jest znacznie groźniejszym rywalem, niż przypuszczali.
28-letni Argentyńczyk zdołał aż dwukrotnie przełamać potężnie serwującego Isnera, który we wcześniejszych meczach imponował umiejętnością bronienia breakpointów i niemal nie przegrywał gemów przy swoim podaniu. Monaco prezentował się tak, jakby presja fanów zgromadzonych na korcie głównym w Houston była mu obca – znakomicie serwował (trafiał 80 proc. pierwszych serwisów) i praktycznie nie popełniał niewymuszonych błędów. Dzięki temu wygrał 6:2, nie dając rywalowi najmniejszych szans.
W drugim secie Amerykaninowi udało się przełamać rywala już na samym początku partii, lecz 26-latek z Greensboro nie uzyskał dzięki temu komfortu psychicznego. Przez kilkadziesiąt minut walczył o utrzymanie swojego podania, co rusz męcząc się z dobrze returnującym rywalem. Monaco imponował regularnością, lecz brakowało mu skuteczności, kiedy nadarzały się okazje na przełamanie. Isner obronił aż 9 breakpointów, popisując się głównie potężnymi serwisami i forhendami, a następnie zgarnął zwycięstwo w secie.
W decydującej partii zawodnicy przez długi czas wygrywali swoje podania. Przełom nastąpił w 8. gemie. Monaco, który wcześniej hurtowo marnował okazję na przełamanie rywala, wykorzystał pierwszego z breakpointów i po raz trzeci w meczu odebrał Amerykaninowi podanie. W kolejnym gemie przypieczętował zwycięstwo w turnieju.
Triumf Monaco jest tym bardziej zaskakujący, że w dwóch poprzednich pojedynkach z Isnerem górą był Amerykanin. 28-letni Argentyńczyk, który w bieżącym sezonie spisuje się nad wyraz dobrze (w lutym zwyciężył w chilijskim Vina del Mar), wygrał swój piąty turniej w karierze.
Finał singla:
Juan Monaco (Argentyna, 4) – John Isner (USA, 2) 6:2, 3:6, 6:3