Londyn: półfinały bez Nadala!

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: własne, foto: AFP

Jo-Wilfried Tsonga wygrał decydujący o awansie do półfinału mecz z Rafaelem Nadalem podczas ATP World Tour Finals w Londynie. Po świetnej grze Francuz pokonał bezradnego momentami Hiszpana 7:6(2), 4:6, 6:3.

To było najciekawiej zapowiadające się spotkanie piątego dnia rozgrywek w O2 Arena. Biorąc pod uwagę problemy, z którymi Rafa boryka się od kilku tygodni oraz baty, jakie dostał od Rogera Federera, nie można było Hiszpana stawiać w roli faworyta. I chociaż spotkanie było długie i zakończyło się w trzech setach, przez zdecydowaną część przeważał Tsonga. Francuz wielokrotnie pędził do siatki, przy której czuł się dziś znakomicie. Co i rusz fundował kibicom piękne stop woleje i efektowne smecze. Nadal w grze z powietrza zanotował dziś bardzo słabą skuteczność – wygrał tylko 3 z 12 akcji. Prawdziwie miażdżąca jest jednak statystyka piłek wygranych – 46 do 14 dla Francuza!

Od początku meczu Tsonga znakomicie serwował. Jego potężne bomby robiły Nadalowi wiele krzywdy, przez co Hiszpan nie potrafił znaleźć sposobu na dobranie się rywalowi do skóry. Tsonga za to przy stanie 2:2 miał dwie z rzędu okazje na przełamanie, ale je zmarnował. W siódmym gemie też był blisko, prowadząc 30-0 przy podaniu Rafy. Kilka udanych zagrań – w tym genialne minięcie bekhendowe po linii – pozwoliło mu jednak wybronić się z opresji. Przy stanie 30-30 błąd popełnił doświadczony arbiter Mohamed Lahyani, który przerwał wymianę, uznając, że pędzący do piłki Tsonga odbił ją po drugim koźle. Nie miało to wpływu na losy akcji, bowiem Nadal i tak skończył ją, zagrywając woleja w pusty kort. W przerwie arbiter zobaczył powtórkę i, śmiejąc się, z niedowierzaniem kręcił głową, przyznając się do pomyłki. O rozstrzygnięciu pierwszej partii zadecydował ostatecznie tie break, który tylko na początku był wyrównany. W jednej z akcji Nadal niepotrzebnie próbował łapać zagrywane w aut minięcie rywala. Hiszpan musnął piłki rakietą, ale – w przeciwieństwie do Philippa Petzschnera z finału US Open – nie próbował udawać, że tak nie było. Od tego momentu gra Nadala się posypała i Tsonga zwyciężył do dwóch.

W drugim secie w grze Francuza widać było większe rozluźnienie. Coraz bardziej pewny siebie Tsonga popełniał trochę więcej błędów, ale mimo tego nie pozwolił rywalowi na zyskanie przewagi. Moment Hiszpana nadszedł w samej końcówce. Kluczowego dziesiątego gema reprezentant Trójkolorowych rozegrał bardzo źle. Obronił, co prawda, cztery piłki setowe, ale za piątą skapitulował.

W decydującej odsłonie Tsonga zagrał koncertowo. Świetnie serwował, rozrzucał Nadala po korcie i genialne spisywał się przy siatce. Wychodziło mu wszystko. Hiszpan był w cieniu, nie radził sobie z grą rywala, ale i z własną, popełniając sporo prostych błędów. Najpierw został przełamany w trzecim gemie, potem w siódmym i Francuz prowadził 5:2, i serwował. Zamiast wygrać mecz popełnił trzy podwójne błędy, oddając rywalowi gema. Chwilę potem zdobył jednak jeszcze jednego breaka, zwyciężając przy podaniu rywala „na sucho”.

Dzięki temu zwycięstwu Jo-Wilfried Tsonga zadebiutuje w półfinale turnieju Masters. Nadal z kolei po raz drugi w karierze nie wyszedł z grupy. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce w 2009 roku. Hiszpan bronił też tytułu wywalczonego przed rokiem.
 


Wyniki

Wynik grupy B:
Jo-Wilfried Tsonga (Francja) – Rafael Nadal (Hiszpania) 7:6(2), 4:6, 6:3