Roland Garros: Federer po doskonałym meczu drugim finalistą

/ Adam Romer , źródło: , foto: AFP

 

Adam
Romer, korespondencja z Paryża

Pojedynek
Rogera Federera z Novakiem Djokoviciem był najbardziej wyczekiwanym meczem
tegorocznego Roland Garros. Absolutnie słusznie. To co pokazali obaj tenisiści
było prawdziwym „wydarzeniem nie z tej ziemi”!

Dla
Serba miało to być 42 zwycięstwo od początku sezonu dające mu wyrównanie
rekordu Johna McEnroe z 1984 roku. Dla Federera powrót dla lat chwały, gdy był
najpiękniej i najskuteczniej grającym tenisistą świata i krok w kierunku
zdobycia 17 tytułu wielkoszlemowego.

Wszystkie
z tych powodów skumulowały się i spowodowały, że widzowie na korcie Phillipa
Chartiera zobaczyli jedno z najbardziej porywających widowisk tenisowych
ostatnich lat.

Napięcie
rosło stopniowo, podobnie jak poziom gry. Pierwsze gemy to serwisowe wpadki obu
gigantów. Nic więc dziwnego, że ta partia rozstrzygnęła się dopiero w tie breaku.


Graliśmy tego seta długo, grałem dobrze, ale on jeszcze lepiej. Gorzej było w
drugiej partii, bo tam przez chwilę się zdekoncentrowałem i Roger to
wykorzystał – analizował na pomeczowej konferencji Djoković.

Gdy
tenisiści wychodzili na trzecią partię meczu cały stadion skandował imię
Szwajcara. W tej partii jednak lepszy okazał się Serb, bo przełamał Rogera już
w pierwszym gemie.

– Udało mi się wrócić do gry, do mojego poziomu – opowiadał.

Obaj
w decydujących chwilach grali z prędkością i precyzją niespotykaną nawet na
kortach Rolanda Garrosa. Ilością trafionych uderzeń w linię, asów serwisowych,
perfekcyjnie wypracowanych punktów po długich wymianach można by było obdzielić
przynajmniej kilka spotkań tegorocznego turnieju. Ale nikt z dotychczas grających
w Paryżu nie zbliżył się do tej szybkości i precyzji Serba i Szwajcara.

Efekt
był oczywisty. Zachwycona publiczność biła brawo co chwila i co chwila słychać
było skandowanie „Roger, Roger” lub „Nole, Nole”. Kulminacją poziomu było kilka
piłek rozegranych w ostatnich gemach czwartej partii, gdzie najpierw Serb
przełamał Serwis Szwajcara, by sam serwując przegrać kolejnego gema po przepięknych
zagraniach Federera.


Taki jest sport. Ktoś z nas musiał dziś przegrać i to byłem niestety ja – mówił
wyrażnie rozczarowany Serb.


Moim celem jest wygrać ten turniej, więc chciałem za wszelką cenę wygrać dziś
ten mecz. Fajnie jest zagrać takie spotkanie, gdy twój rywal gra tak dobrze –
opowiadał za to wyraźnie szczęśliwy i zadowolony Federer. Dawno w Paryżu Szwajcar nie
był tak rozluźniony i uśmiechnięty. Ostatni raz chyba dokładnie przed dwoma
laty, gdy jedyny raz triumfował na kortach Rolanda Garrosa.

– Chcę to teraz powtórzyć – podkreślał Szwajcar.

Roger Federer (Szwajcaria, 3) – Novak Djoković (Serbia, 2) 7:6(5), 6:3, 3:6, 7:6(5).