Australian Open: Djoković mistrzem po raz drugi

/ Maciej Weber , źródło: Eurosport, foto: AFP

Novak Djoković po raz drugi mistrzem Australian Open. Zwycięzca sprzed trzech lat, 6:4, 6:2, 6:3 ograł finalistę sprzed roku Andy’ego Murraya.

Szkot, który rok temu był bez szans w starciu z Rogerem Federerem przed meczem zaklinał rzeczywistość. On i jego poplecznicy przywoływali całkiem świeżą tradycję, według której zwycięzca pierwszego meczu półfinałowego w ostatnich trzech latach ostatecznie nie sięgał po główną nagrodę. "Klątwa czwartku" zadziałała w przypadku samego Murraya przed rokiem, a wcześniej nie pozwoliła wygrać Federerowi i Francuzowi Jo-Wilfriedowi Tsondze. W dodatku Murray już raz Djokovicia w Melbourne pokonał (bilans wszystkich dotychczasowych pojedynków był jednak 4:3 dla Serba).

Miał poza tym szansę zostać pierwszym Brytyjczykiem od 1936 roku od triumfów Freda Perry’ego, który wygra turniej Wielkiego Szlema. Fakt, że tegoroczny finał był pierwszym od trzech lat finałem wielkoszlemowym bez udziału Federera, względnie Rafaela Nadala już nie premiował nikogo. Djoković na swoje wsparcie miał jeden argument, ale za to piekielnie mocny. W półfinale w trzech setach ograł samego Federera. To on zdawał się mieć więcej atutów.

I tak też było, choć do stanu 5:4 w pierwszym secie obaj wygrywali swoje podania. Dopiero wtedy Djoković przełamał Murraya, co wystarczyło, by objąć prowadzenie 1:0 w setach. Set drugi już jednoznacznie wskazał późniejszego zwycięzcę. Serb wyszedł na prowadzenie 5:0. Do tego czasu Szkotowi nie udało się mieć w całym meczu nawet jednego break pointa.

Dopiero, gdy Novak na chwilę przysnął Andy spróbował naprawdę powalczyć. Wygrał swój serwis, przełamał po raz pierwszy podanie rywala i miał szanse wyciągnąć wynik seta na 5:3. Djoković mu jednak na to nie pozwolił. "Odłamał się" i było 2:0 w setach.

Murray mimo wszystko wyczuł szansę i przełamał przeciwnika na początku trzeciego seta. Tu jednak znów pokpił sprawę. Prowadził 2:0 w gemach, lecz za chwilę było 2:3 i wrócił do punktu wyjścia. Wyraźnie był mniej błyskotliwy niż rywal. Klątwa klątwą, ale fakt, że jeden męski półfinał jest rozgrywany w czwartek, a drugi dzień później daje przewagę fizyczną temu, kto miał okazję grać wcześniej. Ciekawe, dlaczego oba półfinały nie sa rozgrywane tego samego dnia? To wieloletnia tradycja, ale skoro jest zła to może warto ją zmienić? I trzyletnia "klątwa czwartku" tego nie zmieni.

W trzecim secie Djoković przełamał serwis Murraya w ósmym gemie. Potem już za pierwszym meczbolem wygrał własne podanie. I ostatecznie zwyciężył. Mimo wszystko spodziewano się, że pojedynek rówieśników będzie miał bardziej wyrównany przebieg (Djoković urodził się 22 maja 1987 r., Murray tydzień wcześniej).

Novak grał wspaniale. Nie dało się dziś go pokonać – przyznał pokonany.

Znamy się z Andym od dawna. Cięzko gra się taki mecz z kumplem, ale tak bywa. Chciałbym podziękować mojemu teamowi. Tenis to sport indywidualny, lecz bez wsparcia najlepszego teamu na świecie celu bym nie osiągnął. Pozdrawiam moich grających w tenisa braci i moją dziewczynę Jelenę. Podczas tego turnieju my tenisiści wielokrotnie wyrażaliśmy wsparcie dla ofiar powodzi w Australii. To bardzo ciężki czas dla tego kraju. Ale mimo wszystko Australia jak zawsze zorganizowała wspaniały turniej – mówił zwycięzca.

Dla Djokovicia drugie zwycięstwo w Melbourne było zarazem drugim w turnieju wielkoszlemowym. Murray był trzeci raz w finale i trzeci raz przegrał. Raz w US Open i dwukrotnie, z rzędu, w Australii. Jednak 1,1 mln dolarów australijskich to kwota, którą trudno pogardzić. Inna sprawa, że mogło być więcej dwukrotnie.

Wynik finału singla mężczyzn:
Novak Djoković (Serbia, 3) – Andy Murray (Wielka Brytania, 5) 6:4, 6:2, 6:3