Życiowy sukces Isnera

/ Anna Wilma , źródło: leggmasontennisclassic.com, foto: leggmasontennisclassic.com

Amerykanin John Isner, grający z dziką kartą, pokonał w półfinale turnieju tenisistów w Waszyngtonie rozstawionego z numerem dziewiątym Francuza Gaela Monflisa i awansował do decydującego spotkania, w którym zagra ze swoim dużo bardziej doświadczonym rodakiem, Andym Roddickiem.

Nazwisko Isnera niewiele mówi nawet wieloletnim fanom męskiego tenisa. I słusznie, bo trudno wiedzieć więcej o zawodniku, który 30 lipca 2007 osiągnął najwyższą pozycję rankingową ATP – miejsce 416. Od dzisiejszego dnia zmieni się to na pewno, bo zawodnik, klasyfikowany w piątej setce rankingu awansował do finału ważnej imprezy męskich rozgrywek ATP. Wystąpił w turnieju dzięki dzikiej karcie, dostrzeżony przez organizatorów spośród tłumu chętnych do skorzystania z takiego zaproszenia. Mimo że w tym roku rozegrał zaledwie jeden mecz singlowy i na dodatek go przegrał. Po turnieju w stolicy Stanów Zjednoczonych jego bilans meczów będzie już dodatni.

W sobotnich półfinałach John Isner wyeliminował rozstawionego francuskiego tenisistę, Gaela Monflisa (numer 9). Mecz nie należał do łatwych. O wyniku zadecydowało trzydzieści sześć rozegranych gemów i trzy tie-breaki! Monflis wygrał pierwszego tie-breaka do czterech i pozornie mogło się wydawać, że niedoświadczony Isner już nie powinien mu zagrozić. Stało się inaczej i pierwszy tie-break stał się najdłuższym. W drugim i trzecim Monflis ugrał bowiem łącznie trzy punkty i musiał pożegnać się z zawodami w Waszyngtonie. A Isner już jutro powalczy o pierwszy tytuł w karierze zawodowej.

Rywalem Isnera będzie jego rodak Andy Roddick, najwyżej rozstawiony w turnieju. Ten miał nieco łatwiejszą przeprawę w półfinale, bo do pokonania Chorwata Ivo Karlovicia (numer 7) wystarczyły tylko dwa tie-breaki, zakończone do siedmiu i do pięciu. Mecz opierał się na wygrywaniu przez zawodników własnych podań, trudno było im wywalczyć i utrzymać przewagę przełamania przy konsekwentnej grze rywala. Wygrało doświadczenie Roddicka i to ona awansował do finału.

Dla Stanów Zjednoczonych radość jest podwójna. I choć Roddick był murowanym faworytem gospodarzy, to nikt nie wyobrażał sobie nazwiska Isnera jako jego finałowego rywala. Nie wiadomo, którego bardziej wspierać będą kibice. Statystyki nic nie powiedzą, bo panowie nigdy się nie spotykali. Patrząc na miejsce rankingowe, faworyt jest oczywisty… Ale nie przesądzajmy. My ze swojej strony powiemy jeszcze tylko, że ostatni finał tego turnieju z udziałem dwóch Amerykanów miał miejsce dwa lata temu. Wówczas Andy Roddick pokonał Jamesa Blake’a 7:5, 6:3.

Mecze półfinałowe
Andy Roddick (Stany Zjednoczone, 1) – Ivo Karlović (Chorwacja, 7) 7:6, 7:6
John Isner (Stany Zjednoczone, WC) – Gael Monflis (Francja, 9) 6:7, 7:6, 7:6