US Open: wielkie emocje poza kortem, turniej bez Murray’a!

/ Anna Wilma , źródło: usopen.org, foto: AFP

Gilles Simon przeżył chwile grozy, gdy zadzwoniła do niego dziewczyna i oznajmiła, że właśnie ich pierwsze dziecko zaczyna przychodzić na świat, o cztery tygodnie za wcześnie! Francuz z niemałą ulgą pożegnał się z US Open i pojechał do domu przywitać się ze swoim synkiem. Mamy też nową sensację imprezy – w drabince nie ma już Andy’ego Murray’a.

Co prawda nie jesteśmy na Wimbledonie, ale Andy Murray przez kibiców brytyjskich traktowany jest niemalże jak bożyszcze, bo przecież to on po tak wielu latach przerwy ma zapewnić Wyspom tytuł wielkoszlemowy w singlu. Tyle, że na pewno nie nastąpi to podczas US Open 2010. Szkot został pokonany dzisiaj w nocy przez Stanislasa Wawrinkę 7:6(3), 6:7(4), 3:6, 3:6. Szwajcar wyrównał tym samym swoje najlepsze osiągnięcie w Wielkim Szlemie.

– Serwis był jednym z kluczowych elementów meczu, na pewno. Podawałem całkiem dobrze. Początek drugiego seta nie był zbyt dobry, ale wtedy pomogło mi kilka darmowych punktów. To zawsze ważne przeciwko takiemu zawodnikowi. Jeden z moich najlepszych meczów, na pewno. Byłem bardzo agresywny. Wszystko robiłem naprawdę dobrze. Więc jestem bardzo szczęśliwy – skomentował Wawrinka, tenisista, mający w sobie również odrobinę polskiej krwi.

– To frustrujące, nieważne, czy grasz dobrze czy nie, przegrać w szlemie. Chciałem się tutaj lepiej spisać, ale nie potrafiłem. To była dla mnie długa, długa podróż. Jestem z daleka od domu. Czekam, żeby tam wrócić, odpocząć i pomyślec o tym, co mógłbym zrobić, żeby się poprawić. Ale całe to lato znów grałem świetny tenis. Jestem tylko rozczarowany, że dzisiaj nie był on najlepszy – powiedział swoje ostatnie słowa w Nowym Jorku tego lata Andy Murray.

Stanislas Wawrinka zagra teraz z Michaiłem Jużnym. Rosjanin odprawił w czterech setach jednego z nielicznych Amerykanów pozostałych w drabince, Johna Isnera.

Niecodzienne okoliczności towarzyszyły spotkaniu Rafaela Nadala z Gillesem Simonem, które Hiszpan wygrał 6:4, 6:4, 6:2. Francuz od czwartku myślami jest już daleko za oceanem. Jego dziewczyna, Carine Lauret, właśnie wtedy urodziła synka, który otrzymał imię Timothee. A tu jak na złość Simon pokonał Kohlschreibera i musiał zostać w Nowym Jorku jeszcze przez trzy dni. Nadal jednak postanowił mu nie utrudniać i w trzech setach, czyli zgodnie z planem, go pokonał.

Synek Gillesa miał przyjść na świat dopiero za cztery tygodnie, ale trochę się pospieszył, krzyżując plany taty co do US Open. Pani Lauret zadzwoniła do swojego chłopaka w czwartek rano i mówiąc mu "Baby is coming". 

– Wie, że niecierpliwiłem się, żeby zobaczyć moje dziecko. Wie, że nie jestem dzisiaj smutny, nawet jeśli przegrałem – powiedział Simon i dodał tylko, że od czwartku na niczym nie potrafił się skupić.

Rafaela Nadala czeka teraz konfrontacja z rodakiem Feliciano Lopezem.

Amerykanom pozostało już tylko kibicować Samowi Querrey’owi. Tenisista ten awansował właśnie do czwartej rundy, pokonując 6:3, 6:4, 6:4 Nicolasa Almagro. Trudny test przeszedł też Fernando Verdasco, ale ostatecznie wygrał z Davidem Nalbandianem 6:2, 3:6, 6:3, 6:2.

Trzecia runda singla:
Rafael Nadal (Hiszpania, 1) – Gilles Simon (Francja) 6:4, 6:4, 6:2
Stanislas Wawrinka (Szwajcaria, 25) – Andy Murray (Wielka Brytania, 4) 6:7(3), 7:6(4), 6:3, 6:3 
Fernando Verdasco (Hiszpania, 8) – David Nalbandian (Argentyna, 31) 6:2, 3:6, 6:3, 6:2

Sprawdź wszystkie wyniki z US Open!