US Open: Przysiężny zmarnował meczbole

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: usopen.org, foto: AFP

Michał Przysiężny był o krok od awansu do drugiej rundy US Open. Polak wygrał dwa pierwsze sety z Albertem Montanesem, przegrał trzeciego, ale w czwartym miał piłki meczowe. Wszystkie jednak zmarnował i uległ w tie breaku. W decydującej partii nie podjął walki i nie zdobył nawet gema, odpadając z turnieju.

Od początku wiedzieliśmy, że rozstawiony z numerem 21 Albert Montanes będzie wymagającym rywalem dla Michała Przysiężnego w pierwszej rundzie US Open. Jednak przez początkowe dwie godziny mogliśmy być bardzo zadowoleni z tego, co działo się na korcie numer 10. Pierwszy set był bardzo zacięty i mimo że to Hiszpan dysponował lepszym pierwszym podaniem, zakończył się wygraną Polaka. Po obronie czterech break pointów w samej końcówce Przysiężnemu udało się wykorzystać jedną ze swoich szans na przełamanie.

W drugim secie Montanes przeżywał wyraźny kryzys, a nasz reprezentant nie zamierzał z tego nie skorzystać. Wygrał 13 z 14 punktów po pierwszym serwisie i w trwającej niecałe pół godzinie odsłonie oddał rywalowi tylko jednego gema. Hiszpan w końcu się ocknął i znów zaczął grać dobrze. Obaj panowie dysponowali bardzo dobrym pierwszym serwisem i bardzo mizernym drugim. Kolejna zacięta partia swoje rozstrzygnięcie znów miała dopiero w samej końcówce. Tym razem to Montanes lepiej wytrzymał napięcie i zdobył decydujące przełamanie, zwyciężając 7:5.

Zmęczenie dawało powoli znać o sobie i w kolejnej partii zarówno Polak jak i Hiszpan bardziej koncentrowali się na pilnowaniu własnych podań niż przełamywaniu rywala. Jednak w jedenastym gemie Przysiężny znalazł sposób na breaka i wyszedł na prowadzenie 6:5. Wydawało się, że tej szansy Polak już nie wypuści. Jeszcze bardziej się tak wydawało, gdy w po zmianie stron prowadził 40-15. Oba meczbole jednak zmarnował. Po chwili dostał trzecią szansę, ale tym razem słynne porzekadło „do trzech razy sztuka” nie znalazło zastosowania. Montanes miał tylko jedną okazję na przełamanie i ją wykorzystał. W tie breaku do samego końca nie było wiadomo, kto wygra, ale od stanu 5:5 dwie piłki zdobył Hiszpan i wyrównał stan meczu.

To był koniec. Odrodzony Montanes i zrezygnowany Przysiężny w piątej partii nie stoczyli żadnej walki. Hiszpan wygrał bez problemów 6:0 i to on awansował do drugiej rundy US Open.

Mimo porażki Michał Przysiężny pokazał się z dobrej strony, stawiając poprzeczkę wyżej notowanemu rywalowi niezwykle wysoko. Przez cztery partie toczył z nim bardzo wyrównaną walkę. W całym meczu posłał 20 asów serwisowych przy zaledwie 9 rywala. Niestety, obok tego, że podanie w wielu momentach było jego atutem, w innych było jego zmorą. 18 podwójnych błędów to bardzo niechlubny wynik.

Wynik pierwszej rundy:
Albert Montanes (Hiszpania, 21) – Michał Przysiężny (Polska) 5:7, 1:6, 7:5, 7:6(5), 6:0