Toronto: Federer nowym numerem dwa na świecie!

/ Anna Wilma , źródło: atpworldtour.com, foto: AFP

W najbliższy poniedziałek Roger Federer powróci na drugie miejsce w światowej klasyfikacji ATP. Szwajcar wystąpi bowiem w finale turnieju w Toronto po tym, jak w meczu półfinałowym ograł dotychczasowego wicelidera, Novaka Djokovicia. Drugim finalistą został Andy Murray, aktualny mistrz. Szkot rozprawił się z najlepszym graczem kuli ziemskiej, Rafaelem Nadalem, zaskakująco szybko.

W kanadyjskiej imprezie od kilku dni dzieją się rzeczy niezwykłe. Niespotykane jest na przykład to, że… czterem najlepszym tenisistom udało się awansować do półfinałów. Turniej ma 129 lat i nigdy wcześniej tak się nie zdarzyło! Dzisiejszy mecz z udziałem Federera i Djokovicia już został nazwany najdziwniejszym pojedynkiem w ATP World Tour w sezonie 2010.

Od pierwszych minut wyglądało na to, że Szwajcar bez mrugnięcia okiem, w mniej niż godzinę, zapewni sobie awans. Prowadził już 6:2, 2:0 i 30-0 przy podaniu przeciwnika! Ale wtedy Serb solennie postanowił, że skończy z seryjnie popełnianymi niewymuszanymi błędami. Taka strategia okazała się skuteczna, ale emocji nie brakowało – Novak miał nawet trzy piłki na przełamanie Rogera przy stanie 5:5 w trzeciej odsłonie.

Szwajcar utrzymał jednak swoje podanie, a pojedynek skończył się dokładnie tak, jak zaczął: plagą niewymuszonych błędów światowego numeru dwa. Ostateczny wynik tej rozgrywki to 6:1, 3:6, 7:5.

– Grałem bardzo szybko, prawie że za szybko. Z takim chłopakiem jak Novak wiedziałem, że wszystko może zależeć od jednego przełamania, a wtedy cała jego strategia i zachowanie na korcie może się zmienić. Zaczął lepiej serwować, lepiej odpowiadać i nie tracił tak dużo, wszystko uporządkował. Znany jest z tego, że jest przewrotny i dzisiaj to widzieliśmy. Mogłem wygrać ten mecz wcześniej, ale jestem szczęśliwy, że przez niego przebrnąłem, nieważne w jaki sposób. W tym roku miałem kilka ciężkich porażek i miło jest znów wrócić. Przegrywałem trudne mecze, dlatego jestem zaskoczony, że wygrałem – skomentował "stary nowy" wicelider rankingu ATP.

– Nie odnalazłem mojego rytmu. Zaledwie po półtorej godziny traciłem całego seta i przełamanie. Ale poradziłem sobie z powrotem, zacząłem lepiej czuć piłke. Ale ogólnie to nie był najlepszy występ z mojej stronu. Nie serwowałem dobrze, kiedy potrzebowałem tego, i popełniłem dużo niewymuszonych błędów ze strony backhandowej – powiedział Djoković. – Będąc na takiej pozycji trudno wygrać całe spotkanie, nie była to wystarczająco dobra gra. To trochę frustrujące, ze nie wykorzystałem szansy, jaką miałem na końcu, ale on naprawdę grał dzisiaj lepiej.

Dużo mniej przeszkód spotkał na swojej drodze Andy Murray, który – po prostu – wynikiem 6:3, 6:4 ograł samego Rafaela Nadala i odniósł piąte w karierze zwycięstwo nad światowym numerem jeden. Teraz ma szansę zostać pierwszym tenisistą od czasów Andre Agassiego (1994 – 1995), który w Kanadzie wygrał dwa tytuły z rzędu.

23-latek stoi przed szansę zdobycia pierwszego tytułu ATP w tym sezonie (ostatni wywalczył 8 listopada 2009 w Walencji) w trzecim finale w roku (poprzednie to Australian Open i Los Angeles). Murray zrewanżował się Hiszpanowi za porażkę w półfinałach najważniejszej imprezy w jego kalendarzu, czyli Wimbledonu. Dzisiaj pokazał na korcie dokładnie to, co w ćwierćfinale z Davidem Nalbandianem – niezwykłą agresję.

– Musiałem grać z nim przez kort. Oglądałem kilka jego wcześniejszych meczów w tym tygodniu i kiedy znajdował się na linii końcowej, za bardzo dyktował warunki swoim forehandem. Próbowałem grać środkiem kortu i w ten sposób to ja mogłem rządzić w większości punktów. Świetnie jest grać z nimi wszystkimi i jutro czeka mnie kolejny test. Kocham grać z najlepszymi ze światowej czwórki – przyznał Brytyjczyk.

Półfinały singla:
Andy Murray (Wielka Brytania, 4) – Rafael Nadal (Hiszpania, 1) 6:3, 6:4
Roger Federer (Szwajcaria, 3) – Novak Djoković (Serbia, 2) 6:1, 3:6, 7:5

Zobacz wszystkie wyniki z Kanady!