Waszyngton: czarny dzień Amerykanów
Andy Roddick, John Isner, Mardy Fish i Ryan Sweeting, czyli wszyscy Amerykanie, którzy w czwartek pojawili się na kortach w Waszyngtonie, odpadli z turnieju w swoim rodzinnym kraju. Porażkę tych dwóch ostatnich można zrozumieć, bo ulegli rywalom lepszym od siebie, ale A-Rod i Isner niemiło zaskoczyli swoich fanów, przegrywając odpowiednio z Gillesem Simonem i Xavierem Malissem.
Znajdujący się od bardzo długiego czasu w słabej formie Gilles Simon tym razem rozegrał jedno z najlepszych pojedynków od dawien dawna. Nie można powiedzieć, że to Roddick pokpił sprawę. Przynajmniej nie całkowicie, bo po pierwszym podaniu zapisał na koncie 81% punktów. Po drugim już było dużo gorzej, żeby nie stwierdzić, że fatalnie. Amerykanin wygrał ledwie 7 z 21 punktów. Jednak na duże brawa zasługuje Francuz. Do zwycięstwa poprowadził go pierwszy serwis, po którym w całym meczu przegrał tylko dwa punkty. Skuteczność drugiego podania nie była tak efektowna, ale też utrzymywała się na przyzwoitym poziomie. Simon ani razu nie został przełamany, a rywalowi odebrał serwis trzykrotnie, triumfując 6:3, 6:3.
John Isner tylko raz stracił własne podanie w pojedynku z Xavierem Malissem, ale to wystarczyło, aby przegrać. Spotkanie było bardzo zacięte. W pierwszej partii najmocniejsza broń Amerykanina nie funkcjonowała tak, jak sam zawodnik by sobie tego życzył. W efekcie Belg znalazł sposób na przełamanie, nie pozwalając rywalowi odrobić straty. Drugi set był lustrzanym odbiciem pierwszego i tym razem to Isner zdobył jedyne przełamanie, wygrywając 6:3. Najwięcej emocji było w trzeciej partii, w której obaj tenisiści pilnowali swoich podań. Mimo że Malisse miał cztery, a Isner dwie okazje na przełamanie, do breaka nie doszło, a cały mecz rozstrzygnął się w trzynastym gemie. Nerwowego tie breaka wygrał minimalnie Belg i to on zagra w kolejnej rundzie.
Wyniki trzeciej rundy:
Gilles Simon (Francja, 13) – Andy Roddick (USA, 1) 6:3, 6:3
Xavier Malisse (Belgia) – John Isner (USA, 5) 6:4, 3:6, 7:6(5)