Tenis amatorski: liga do 15 stycznia

/ Maciej Weber , źródło: www.atp.org.pl, foto: atp.org.pl

Ranking nigdy nie skłamie, ale całą prawdę też powie niechętnie. Aby dowiedzieć się z niego wszystkiego, trzeba go trochę poklikać i porównać to, co mówi na różnych stronach. Bo inaczej pochopne wnioski gotowe.

Weźmy za przykład turniej w Stalowej Woli. W kategorii open najwyżej rozstawiony był Krzysztof Karwański. Po żadnej tam znajomości – po prostu należała mu się ta jedynka za siódme miejsce w rankingu atp. W pierwszej rundzie trafił na Jana Papierza, w tej klasyfikacji zajmującego dopiero 175. miejsce. Karwański przegrał 4:6, 6:7. Od razu chciałoby się napisać, że sensacja albo chociaż niespodzianka. Czy oby na pewno?

Papierz, Papierz… Jeśli ktoś przegląda wyniki turniejów amatorskich, choćby służbowo, to musiał to nazwisko już gdzieś widzieć lub słyszeć. I właśnie od tego jest ranking ze wszystkimi swoimi zakamarkami. Owszem, w Stalowej Woli panowie zmierzyli się w kategorii open, ale zwycięzca tego pojedynku to lider kategorii powyżej 50 lat. O takich spotkaniach mówi się często, że doszło do nich stanowczo za wcześnie, ale przynajmniej widzowie mieli frajdę.

To był ciekawy turniej aż do końca. Papierz, po pokonaniu Karwańskiego, uległ w trzech setach Krzysztofowi Stecowi, który w turniejach atp gra dopiero od września, więc w rankingu dorobił się dotąd tylko 20 punktów i 327. miejsca. Teraz za finał dostał 80 i w efekcie w styczniu wyląduje gdzieś w połowie drugiej setki. Za finał, bo pełną pulę – wygrywając 7:5, 6:4 – zgarnął rozstawiony z dwójką Tomasz Moczek.
Andrzej Moczek, tata Tomasza, był natomiast faworytem numer 1 w kategorii +40, ale zmarnował szansę na rodzinny dublet. W pierwszej rundzie oddał dwa gemy Cezaremu Jasiakowi, zaś w półfinale tyle samo urwał Robertowi Stępniowi – „królowi polowania” w Stalowej Woli. Nie dość, że Stępień wygrał tego singla (4:6, 6:3, 10-6 w finale z Arturem Wojtowiczem), to jeszcze do kompletu dorzucił triumf w deblu w parze z Jakubem Hanuszem.

Jedyną konkurencją zakończoną zgodnie z rankingową teorią był singiel kat. +50. Władysław Baran nie stracił nawet seta, a i w gemach miał robiący duże wrażenie bilans 36:9.

Liga do 15 stycznia
W związku z licznymi prośbami uczestników programu przedłużamy termin zgłaszania drużyn do rozgrywek ligowych w sezonie 2011 do 15 stycznia.

Konkurs
No, no… Dotychczasowe głosy rozkładają się niemal po równo, więc dosłownie każdy e-mail może mieć decydujące znacznie. A czasu coraz mniej!
Oto pięć propozycji stałego tytułu naszego biuletynu:
– AS
– DRUGI SERWIS
– TRZECIA STRONA KORTU
– W SIEDEM DNI DOOKOŁA KORTU
– Z RAKIETĄ PO POLSCE
Głosować można do 30 grudnia wyłącznie drogą elektroniczną na adres artur@tenisklub.pl). W mailu należy podać imię, nazwisko oraz numer licencji.

„Tenisklub” – lektura na co dzień i na Święta
W aktualnym numerze „Tenisklubu” polecamy:
– „Trzy rogale z czekoladą” – czyli być może coś, czego jeszcze nie wiecie o życiu i „twórczości” Rafaela Nadala. Na przykład o tym, że po porażce z Rogerem Federerem w finale Wimbledonu 2007 Hiszpan płakał jak bóbr w hotelowym pokoju. Nie dlatego, że przegrał, ale dlatego, że nie miał pewności, czy jeszcze kiedyś dostanie kolejną szansę wygrania turnieju, o którym marzył od dziecka.
– podsumowanie sezonu WTA w Doha („Turniej czarnego kota”)
– pożegnanie z Jeleną Diemientiewą („Córka swojej mamy”)
– o stanie zdrowia Agnieszki Radwańskiej („Co w trzeszczce piszczy?”)
– wywiad z Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim („Ogień i woda”)
– wspomnienie Andrzeja Fąfary o Jadwidze Jędrzejowskiej („Tenis z potrzeby serca”)
Oczywiście między innymi, bo cały numer jest ciekawy.

Oferta specjalna
O „Tenisklub” wcale nie trzeba pytać w kiosku ani co kilka dni biegać po salonikach prasowych i dowiadywać się, czy jest już nowy numer, czy jeszcze nie dowieźli. Dla klubów tenisowych mamy specjalną, bardzo atrakcyjną ofertę prenumeraty. Szczegóły – m.podlesny@tenisklub.pl.